ło, nie dawała mu spokoju, poszedł pewnego dnia na basztę i wyjrzał przez okno tam znajdujące się...
I cóż zobaczył? Cudnej piękności dziewica, w koronie złocistej na głowie, w powiewnych, srebrem tkanych szatach unosiła się w powietrzu, otoczona rojem dziewic, pląsających wkoło niej i śpiewających.
Widok cudnej dziewicy utkwił mu w oczach i sercu i nie dawał od tej pory spokoju.
Zakochany od pierwszego spojrzenia, nie jadł, nie pił, mizerniał i zadumany stąpał jak senny po komnatach sióstr, nie odzywając się ani słowa.
Zrozumiały zaraz, że Azem zakochał się, patrząc, wbrew napomnieniu, przez okno w najwyższej baszcie i zamyślały mu dopomódz.
Polubiły go bowiem bardzo i starały się uczynić szczęśliwym.
Razu więc pewnego przywołały go do siebie, zapytując, niby nie wiedząc o niczem, czemu jest tak smutny i dlaczego nie odkryje im swego zmartwienia.
Azem, zniewolony dobrocią mu okazywaną, opowiedział o swej miłości do cud
Strona:Nowe baśnie z 1001 nocy.djvu/112
Ta strona została uwierzytelniona.