Dowiedziawszy się o przyczynie przybycia Azema probował krzykiem i złością wybić z głowy tego ostatniego myśl dotarcia do wyspy Waak.
Gdy to jednak nie pomogło, zatrzymał Azema przez trzy dni u siebie, poczem zwołał hufiec dobrych duchów i kazał unieść go na wyspę.
Duchy jednak oznajmiły starcowi, że nie w mocy są dalej jak do granicy wyspy zanieść podróżnika.
Azem z radością i na to przystał, spodziewając się już stamtąd łatwiej dotrzeć do celu.
W dni parę Azem przyniesiony był do granic wyspy, zostawiony w dzikiej pustyni bez napoju i jedzenia, puszczony na łaskę losu.
Biedak szedł wciąż przed siebie, modląc się gorliwie do swego Boga i mając w nim ufność.
Dni całe przechodził bez widoku ludzi, naraz któregoś dnia spostrzegł trzech młodych ludzi bijących się ze sobą na drodze.
Przywołali go i opowiedzieli o powodzie walki.
Strona:Nowe baśnie z 1001 nocy.djvu/120
Ta strona została uwierzytelniona.