Radość naturalnie była ogromna, bo to cały majątek! tyle wyborowego towaru!
Przez wdzięczność wrócił mi wolność, obdarzył tysiącami sztuk złota i ugodził się z kapitanem okrętu, który właśnie zawinął do brzegów, aby mnie zawiózł do Bagdadu.
Najpierwszym moim obowiązkiem było po przyjeździe do Bagdadu pójść do kalifa i o moich opowiedzieć wypadkach.
Okazał wielką radość z powodu mojego powrotu i bardzo łaskawie ze mną rozmawiał.
Mówił mi, że martwił go bardzo mój pobyt na wyspie, że obawiał się o mnie, czy mi się znów co złego nie przytrafiło.
Opowiedziałem mu moje dziwne przygody a wtedy na palec włożył mi swój wspaniały pierścień.
— Teraz, — rzekł do mnie — korzystaj w spokoju z owoców twej pracy i nie wyjeżdżaj już nigdzie z domu, od kochającej rodziny i od twych przyjaciół.
Słowa te Zyndbad tak wziął do serca, że postanowił już naprawdę, chociażby go brała chęć, nie ruszać się z domu nigdzie.
Strona:Nowe baśnie z 1001 nocy.djvu/167
Ta strona została uwierzytelniona.