spostrzegł, że podczas walki zgubił gdzieś swój skórzany pantofel.
Po daremnem poszukiwaniu, nie pozostało mu nic innego jak zamówić drugi u szewca, którego sklep był w pobliżu.
Wszedłszy kazał mu zrobić nowy pantofel, mówiąc, że za niego będzie mógł zażądać to, co mu jest miłem.
Szedł dalej nasz kupiec i natrafił na grających w karty.
Była to szajka oszustów, chcących złym sposobem zdobyć pieniądze.
Siedzieli naumyślnie na otwartem powietrzu, żeby kogo naciągnąć.
Spostrzegłszy kupca, poznali w nim tego, którego widzieli walczącego z Jednookim.
Rozumieli dobrze, że kupiec był zdenerwowany i walką i dniem jutrzejszym, który miał rozstrzygnąć, czy ma oddać swe oko, tak każdemu do dobrego widzenia potrzebne.
Napewno będzie roztargniony! — mówili i nie zauważy oszustwa, zgra się więc co do grosza.
Gdy więc był niedaleko, zawołali:
Strona:Nowe baśnie z 1001 nocy.djvu/176
Ta strona została uwierzytelniona.