Strona:Nowe baśnie z 1001 nocy.djvu/182

Ta strona została uwierzytelniona.

Zdaleka ujrzał ciemny punkt jakiś, który w miarę zbliżania się olbrzymiał, potem zmienił się w ogromną czarną grotę.
Kupiec zaszedł z tyłu i przystanął w cieniu, aby módz wszystko słyszeć, gdy ci, z którymi miał w ciągu dnia do czynienia, przyjdą po radę do wróża.
Wkrótce po swem przybyciu spostrzegł kupiec zbliżającą się gromadkę oszustów.
Skrył się więc czemprędzej za pieczarę i oczekiwał.
Przyszli, powitali starca ukłonem, którego on naturalnie nie widział, ofiarowali mu trochę jedzenia, a gdy się posilił, przedstawiać mu swe sprawy zaczęli.
Pierwszy wystąpił kupiec, któremu sprzedano wszystkie drzewo i opowiedział, co następuje:
Szedłem drogą i zobaczyłem jakiegoś obcego kupca, przed któryn leżały całe stosy wyborowego drzewa. Takiego drzewa niema u nas wcale i ucieszyłem się, że mogłem je nabyć.
Spytałem coby chciał za wszystek towar?