Strona:Nowe baśnie z 1001 nocy.djvu/185

Ta strona została uwierzytelniona.

— Ojcze wróżbito, jakiś kupiec kazał mi dorobić pantofel skórzany z safjanu, zgubił bowiem z nich jeden i obiecał, że dostanę za robotę to, co mi się będzie podobało.
A ponieważ podoba mi się wszystko co on posiada, to zdaje się, że zostawi on u mnie nawet włosy.
— A ja myślę, — odpowiedział starzec, — że jeśli ma spryt, to dostanie od ciebie pantofel zupełnie darmo.
Gdy cię spyta np. czy ci się to podoba, że sułtan pobił nieprzyjaciół? będziesz musiał przyznać, że ci się to podoba, jeślibyś mówił inaczej dostaniesz pantoflem i jeszcze oskarży cię przed sądem. A za to, co ci się podoba, odbierze pantofel.
Przyszli gracze i tym starzec wytłomaczył, że gdy mu każą morze wypić, on może kazać morze przynieść na miejsce spotkania.
Kupiec słyszał to wszystko i tak zrobił, jak mówił starzec.
Odebrał drzewo, zatrzymał zadatek, potem obdarzył staruszkę i odjechał do domu.

KONIEC.