Jeden z nich ów dowódca wyprawy wyszedł naprzeciwko Ali Baby, który siedział na werandzie przed domem i w słowach uniżonych prosił o przyjęcie pod swój dach, na noc jak również o pozwolenie postawienia owych beczek, mówiąc, że są one napełnione oliwą, którą zamierza jutro przed świtem wywieźć i sprzedać.
Ali Baba, jak zwykle dobroduszny i gościnny z łatwością zgodził się na to, każąc dla dowódcy, mniemanego kupca oliwą, urządzić wygodne posłanie, a muły umieścić w stajni i nakarmić.
Nadeszła noc. Wszyscy w domu pospali się na dobre, jedna tylko Morgana, z polecenia Ali Baby, gotowała mu śniadanie na bardzo wczesny ranek, gdyż miał gdzieś wyruszać zaraz po wschodzie słońca wraz ze swym niewolnikiem Achmedem.
Naraz lampa w kuchni zagasła, zbrakło oliwy i Morgana, znalazłszy się w ciemnościach, nie wiedząc co począć, zeszła do czuwającego jeszcze Achmeda, zapytując czy niema gdzie trochę oliwy.
Nie miał jej ani kropli, ale poradził Morganie, aby poszła na podwórze i nabrała z której z beczek oliwy.
Strona:Nowe baśnie z 1001 nocy.djvu/23
Ta strona została uwierzytelniona.