wiedząc, że bez chłopca nie dopnie swego celu i łagodnie zaczął do niego przemawiać.
— W głębi tej przepaści — mówił — są niezmierne skarby, będziesz je posiadał, jeżeli spuścisz się na dół i zdobędziesz wiszącą tam u sufitu lampę.
Staniesz się wielkim bogaczem, jeżeli będziesz mi bezwzględnie posłusznym...
Mówiąc to, miał co innego na myśli; nie szło mu o wzbogacenie Aladyna, lecz o zdobycie lampy, która mu, jako czarodziejowi była koniecznie potrzebną.
Domniemany bowiem stryjaszek Aladyna był ni mniej ni więcej, jak tylko czarownikiem, który wiedział o złożonych w głębi skarbach, a najbardziej o znajdującej się tam cudownej lampie.
Będąc w miasteczku widział próżnującego Aladyna i postanowił go użyć do zabrania lampy z podziemnej kryjówki.
Zmyślił historję o swem jakoby pokrewieństwie, zachęcił chłopca swemi podarkami do wspólnych wycieczek i postanowił złożyć go na ofiarę swych zabiegów.
Miał zamiar odebrać od niego lampę gdy ją zdobędzie i zawrzeć zaklęciem drzwi
Strona:Nowe baśnie z 1001 nocy.djvu/37
Ta strona została uwierzytelniona.