Nasypał całą wazę przepysznych klejnotów i uprosił matkę, aby poszła do cesarza, ofiarowała mu ten dar i prosiła o rękę córki cesarskiej dla Aladyna.
Biedna wdowa, jak mogła, tak opierała się namowom syna. Uważała za rzecz niemożliwą aby biedny syn krawca mógł ożenić się z córką cesarza.
Nie pomogły odradzania. Aladyn wyprawił matkę do cesarza i z niecierpliwością oczekiwał odpowiedzi.
A biedna wdowa po krawcu w żaden sposób dostać się nie mogła przed tron cesarski.
Ile razy poszła, zawsze były tłumy ludzi oczekujących na audjencję i cicha staruszka, ze swą wazą klejnotów codziennie powracała z niczem do domu.
Ale razu pewnego cesarz, widząc wciąż tęż samą kobietę, stojącą u drzwi komnaty, wezwał ministra i polecił mu dopuścić do tronu staruszkę, która już od wielu dni czeka na posłuchanie.
Minister rozkazał ją przepuścić, usunęły się więc tłumy czekających, cesarz skinął na nią, zapytując czegoby chciała i co takiego trzyma przykrytego obrusem.
Strona:Nowe baśnie z 1001 nocy.djvu/48
Ta strona została uwierzytelniona.