Zaprowadzono go więc przed sędziów i ci kazali uwolnić ogrodnika a powiesić owego lekarza.
Tłum ciekawych zebrał się znowu przed szubienicą, oczekując wykonania wyroku, gdy naraz w chwili, kiedy już lekarzowi kładziono stryczek na szyję, nadbiegł krawiec, wołając z daleka, żeby nie zabijano niewinnego, że to on właśnie zostawił go na schodach lekarza, bojąc się odpowiedzialności i kłopotu z pochowaniem zadławionego ością karzełka.
Sprawa ta wydała się tak dziwną, że doszła do uszu samego cesarza.
Wezwano wszystkich skazańców przed oblicze cesarskie i jednocześnie wniesiono zmarłego.
Wysłuchawszy całej historji, cesarz kazał lekarzowi wyjąć ość z gardła zadławionego, gdy tego dokonał, karzeł podniósł się i wesoło tańczyć począł i skakać.
Zostawiono go na dworze cesarskim, wszystkich zaś interesowanych w tej sprawie obdarzono hojnie i rozpuszczono do domów.