Gdy wrócił do domu Hassan, opowiedział żonie o pieniądzach schowanych w dzbanie i o wizycie dwóch przyjaciół.
Zaledwie to powiedział, żona jego zaczęła wydawać okrzyki rozpaczy, bić głową o ścianę, rwać włosy i płakać.
Hassan uspokajał żonę napróżno, aż wypłakawszy się przyznała, że kramarz wędrowny kupił dzban z obrokiem i niewiadomo dokąd się udał.
I znowu byli, jak przedtem ubodzy i znów ciężko pracowali, nie mogąc wyżywić się dostatnio i wzdychali żałośnie, myśląc o stracie pieniędzy.
W parę miesięcy po wypadku ze dzbanem szli znowu obaj nasi znajomi Saad i Sadi koło biednego domostwa Hassana.
Ujrzeli, jak i za pierwszym razem walącą się chatę Hassana i jego przytulonego do ściany.
Stał tak samo nędzny i nieszczęśliwy, jak i przed paru ubiegłemi miesiącami.
— Widzisz, — rzekł Sadi do przyjaciela — na nic się zdały twoje pieniądze, mówiłem ci, że nie pieniądz, ale los szczęśliwy, ale traf pomyślny więcej może dobrego zdziałać od monety.
Strona:Nowe baśnie z 1001 nocy.djvu/71
Ta strona została uwierzytelniona.