Podnieśli go i rozpoznali w nim Hassana.
— Skąd i w jaki sposób doszedłeś do tego stanu? — spytali — i czy to twój dom, przed którym stoimy?
Hassan opowiedział wszystko, w jaki sposób doszedł do zamożności i coraz to chciał dziękować za ich pomoc w podźwignięciu się z nędzy.
Saad uwierzył natychmiast opowiadaniu Hassana, nie wierzący zaś Sadi wciąż przekonywał przyjaciela, że przyczyniły się do tego i pieniądze, które Hassan ukrywał napewno, nie tracił, jak to mówił dla wytłomaczenia swej przeszłej biedy.
Hassan uprosił obu, aby zamieszkiwali u niego przez jakiś czas, rozejrzeli się w okolicy i bytnością swą umilili mu dobrobyt przez nich sprowadzony.
Przyjaciele zgodzili się na to, odpoczywali w dostatkach i ciszy, a popołudniu wychodzili zwykle oglądać śliczne ogrody i sąsiednie okolice.
Razu pewnego wyszli za miasto wraz z synem Hassana i podziwiali ogromne niebotyczne drzewa, rosnące w dużej ilości w tych stronach.
Strona:Nowe baśnie z 1001 nocy.djvu/76
Ta strona została uwierzytelniona.