ła i dlatego uznany być winien za niemającego sobie równych.
Król nie chciał temu uwierzyć, ministrowie pokiwali głowami z niedowierzaniem, a dworzanie śmiać się pocichu zaczęli.
Ale Chińczyk na to nie zważał. Przybliżył się do konia i obróciwszy się ku królowi powiedział:
— Miłościwy Panie, zróbcie próbę, a okaże się prawda słów moich.
— A więc dobrze, — odrzekł monarcha, wzleć na tym rumaku o mil cztery od naszego pałacu i przynieś z góry wysokiej, która się tam wznosi gałązkę jemioły z dębu, Jeśli to zrobisz, uwierzę, że twój rumak jest naprawdę czarodziejskim.
Chińczyk podszedł do konia, nacisnął ukrytą w nim sprężynę i tejże chwili uniósł się ze swym jeźdźcem w górę, kłaniając się przyglądającemu się tłumowi.
Za kilka minut Chińczyk wrócił z gałązką jemioły, i położywszy ją u stóp króla, powiedział:
— Czyż nieprawdą jest, że rumak mój jest cudowny i że wyżej stoi od wszystkich rumaków tego świata?
Strona:Nowe baśnie z 1001 nocy.djvu/82
Ta strona została uwierzytelniona.