lub zabić się. Przelatywał bowiem wciąż nad skałami i morzem i nad przepaściami straszliwemi.
Chciał uczepić się którego z drzew, ale w żaden sposób uchwycić się gałęzi nie był w możności. Zawsze widział tylko pod swemi stopami zieleń drzew, nad sobą ani przy sobie nie miał jej nigdy.
Lecąc tak myślał o krótkiem swem życiu, o niezobaczeniu nigdy rodziców i kraju i ból serdeczny zalewał mu serce.
Oto ginie w kwiecie wieku, pełen sił i zdrowia, ginie marnie, z ciekawości tylko, dla poznania jazdy w powietrzu, z uporu, boć ojciec nie chciał mu narazie na to pozwolić.
Naraz przypomniał sobie o sprężynie ukrytej pod siodłem, za pociśnięciem której wzbił się w niebiosa.
Kto wie? może tam pod siodłem jest jeszcze inna jakaś sprężyna, za której pociśnięciem spaść może na dół bezpiecznie...
Zaczął szukać, probować dotknięciem i nagle okrzyk radości rozległ się w przestworzu.
Książe znalazł drugą sprężynę za której pociśnięciem spadać począł na dół momentalnie.
Strona:Nowe baśnie z 1001 nocy.djvu/85
Ta strona została uwierzytelniona.