się wykwintnem ubraniem i zdawał się rozkazywać z nim jadącym.
Księżniczka zaczęła wydawać krzyki rozpaczy i wołania o ratunek.
Posłyszawszy to jeźdźcy podeszli do nieszczęśliwej, zapytując, czego tak płacze i czem się jej mogą przysłużyć.
Opowiedziała wtedy wśród łkań, co się z nią przytrafiło, z jakiego pochodzi kraju i rodu i błagała o wyrwanie z rąk niegodziwca.
Jeździec, a byłto książe tamtejszego kraju, spojrzawszy na piękne i szlachetne rysy mówiącej, na jej sposób opowiadania, zrozumiał, że ma przed sobą rzeczywiście damę wielkiego rodu i postanowił ją wyratować.
Tymczasem nadszedł Chińczyk, a zapytany, jakiem prawem porwał księżniczkę, oburzył się okropnie i począł krzyczeć, że ma prawo z nią robić, co mu się podoba, bo jest jego żoną i nikt nie ma prawa do niego się wtrącać.
Ale szlachetny książe, który znał Persję i wiedział, że wszystko co opowiedziała mu księżniczka jest prawdą, uznał niegodziwego Chińczyka za bandytę i kazał mu natychmiast ściąć głowę.
Strona:Nowe baśnie z 1001 nocy.djvu/98
Ta strona została uwierzytelniona.