Księżniczkę uradowaną z pozbycia się złego i okrutnego człowieka, zabrał książe do swego pałacu i otoczył ją wielkiemi wygodami i zbytkiem.
Obiecywał jej wprawdzie, gdy wyratował z rąk bandyty, że odeśle ją do Persji, do narzeczonego, ale na nieszczęście swoje, księżniczka była bardzo piękna; zakochał się w niej książe, acz już niemłody, do szaleństwa i postanowił się z uratowaną przez siebie ożenić.
Księżniczka kochała swego narzeczonego z Persji nad życie i pomyśleć nawet nie mogła o tem, aby wyjść za kogo innego.
Raczej śmierć ponieść.
Co tu robić? Książe nie na żarty zaczął się przygotowywać do zaślubienia pięknej dziewicy.
Kazał pałac odświeżyć, meble najkosztowniejsze sprowadzić, obsypywał swą mniemaną narzeczoną najcenniejszemi klejnotami i bardzo krótki termin naznaczył na uroczystość weselną.
Nie miała księżniczka innej rady na uwolnienie się od księcia, jak udawać obłąkaną.
Strona:Nowe baśnie z 1001 nocy.djvu/99
Ta strona została uwierzytelniona.