Jak wzrok zasięże po pustyni fali,
Gruzy się wszędzie piętrzą, prześcigają,
A wśród Campanji błyszczy Rzym w oddali,
I dzwonią trzody bez końca rozsiane —
Tam! dzwony grają
Wśród trzód stérczą posągi po pierś zakopane!
O Roma! Roma! ludów morderczyni
Bądź ty pomnikiem ludów zmartwychwstania!
O Roma! własny szkielet Ciebie wini,
Przeklęte czyny twoje po dni końce!
Z gruzów świątyni
Widzę jak tam zachodzi w krwi twéj chwały słońce!
W nocy katakumb o chwałę pytałem
Kropel co z głazów na głazy spadają
I tryumf woli w niewoli witałem!
I z via appia wziąłem u ruin złudy
Co upadają,
Kwiatek... co dziś wydały tylu wieków trudy...
O tam! na gruzach Termów Caracalli
Co są jak Romy mamuty straszliwe,
Tam kędy we łzach i perłach deptali
Gwiazdy wolności widziałem wschodzące,
I z krwi korali
Zeszło jasne milionom, Chrześciaństwa słońce...
Strona:Nowe poezye Ernesta Bulawy.djvu/017
Ta strona została uwierzytelniona.