Strona:Nowe poezye Ernesta Bulawy.djvu/024

Ta strona została uwierzytelniona.

Prawdo słoneczna!.. co na dnie sumienia
Gwieździsz do końca wszelkiego stworzenia —
Wolo narodu! i wolo człowieka!..
O piramidy! Katakumb świątynie!..
O Wolo Boga! blizka choć daleka,
Co spiewasz w głosach natury od wieka,
Co głosem bożym sądzisz w białym gminie,
Co wielką dłonią objawiasz się w czynie,
Czemuś tak straszna! dziwna, w tej godzinie,
Bo w woli masz się objawić człowieka
Dobrą — w wolności kształcie —
Wszechmoc czeka!!!

∗             ∗

W on czas ty trąbą wieków ponad groby
Wolo! ognisty dziejów archaniele,
Przelecisz w wichrach nad wiekowe doby,
Zagrzmisz! że pękną grobowe gardziele!
A potem cicha, śmiejąca, z miłości
Twarzą prawdziwą,
Zdejmiesz maskę woli
I po wyrokach sądu, w aureoli
U wrót słonecznych, zasiądziesz, wieczności!
Tymczasem wolo! anielska!.. pancerna!..
Tratuj szatana! bądź mej Polsce wierna!
Córko niewoli! a matko wolności!
Nie stań się tylko, w niewoli swawolą,
Lecz z gwiazdą czoła! z rany co nie bolą,
Ogarnij światy! stop w uścisk miłości!..

∗             ∗