Strona:Nowe poezye Ernesta Bulawy.djvu/073

Ta strona została uwierzytelniona.

Z złotych koturnów proch zawiści niemo
Strząśnij, skrwawionych, cierni twych purpurą,
Jeźli nie zdołasz zapomnieć, to chmurą
Zarzuć pamięci twej otchłanie czarne! —

I iskrę zemsty skrzesz — jeźli inaczej
Nie możesz — ale zemsty: „co szlachetna!“
Tylko szlachetna, i ginąć ci raczej
Niż byś się stała splamiona — i szpetna —

Ach! nie zapomnij że ten tylko znaczył
Coś na tej ziemi — kto wrogom przebaczył,
Pomnij że ten się nad wszystko zbogacił,
Kto za złe dobrem każdemu odpłacił…

Prometeuszem przytul się do skały
Ale się ludziom nie żal na tej ziemi!..
Górom i lasom!... niechaj morskie wały
Skargom twym wtórzą tony Eolskiemi —

Pamiętaj że są święte oburzenia
Gdzie nie oburzyć się — zbrodnią i grzechem,
Złe jest pokusą — co łaknie zniszczenia,
A słowo prawdy — tylko dobra celem!..

Jeżeli geniusz promieniem Seleny
Spiącego w tobie zbudzi Endymiona,
Żałobą rykną faryzejskie Hienny,
I z nim nieszczęście przyciśniesz do łona —