Powiedz mu żeśmy orłami wśród boju,
Pełne powietrze duchów naszych wrogów,
Żeśmy potężni na kształt gromkich Bogów
Lecz nie mniej sławni, co z nami w pokoju
Przy mem ognisku u spólnej biesiady
Patrzą na zbroję ojców swych na sali,
Że cudzoziemcy wraz je podziwiali
I że dalecy od zwady i zdrady
Błogosławieństwo plemionom Morwenu
Słali, siewając imieniu naszemu
Sławę jak ziarno — że drżeli przed nami
Dalecy króle z wojska swych szeregami!
I poszedł Ullin — Na oszczepie wsparty
W spoczynku Fingal stał — i błogosławił
Cudzego syna co tak dzielnie sprawił
Wojsko we zbrojach po nad brzeg rozwarty
Morza, i mówił: Jak okazałemu
Synowi morza cudnie na wojsk czele!...
Oby mu wieczne świeciło wesele!
Rzekł, lesistego, wielki król, Morwenu —
Miecz twój to promień słońc co budzi wiosnę
Oszczep twój zda się już przerastać sosnę
Co najeźona burzom się urąga!
A księżyc w pełni, co z nad gór nadciąga
Do twojego się nie umył oblicza!
Kędziory twoje niech wicher oblicza!
Ale to drzewo musi runąć ninie
A pamięć jego rozwiana zaginie.
I cudza córa ze szatą rozwianą
Przyjdzie nad morze i wieczór i rano,
Strona:Nowe poezye Ernesta Bulawy.djvu/178
Ta strona została uwierzytelniona.