Strona:Nowelle (Halévy) 15.jpg

Ta strona została uwierzytelniona.

nie i osadził prawie na miejscu. Przejechał tuż koło nas... Nie śmiałam patrzeć nań, alem dobrze czuła, że mi się przygląda. Nie odjechał jeszcze dziesięciu kroków, kiedy ten ladaco Jerzy, odezwał się: Joasiu, widziałaś? Jaki był śmieszny w tem zakurzonem ubraniu! Wyglądał jak pajac! To kapitan 21-go pułku, miał nr. 21 na mundurze. Wściekła byłam na Jerzego... byleby tylko nie usłyszał!
— Usłyszałem... przypominam sobie.
— Czytaj... twoja kolej.
Środa 23 maja. Widziałem znowu moją nieznajomą: mieszka w jednym z domów na tarasie. Przejeżdżałem powozikiem... Siedziała przy oknie. Spostrzegłszy mnie, zdawało mi się, że właśnie dla tego, że mię spostrzegła, odsunęła się żywo, bardzo żywo. Mój Boże! jakaż ona miluchna!
— Aa, przecież mniej sucho... jest postęp. Używasz czasowników, zaczynasz naprawdę pisać.
— Może dla tego, że zaczynam być zakochanym... ty czytaj teraz.
25 go maja. Siedziałam przy oknie... wtem nadjeżdża bardzo ładny angielski faeton, zaprzężony w kuca, czarnego jak węgiel. Na koźle siedział groom, z bardzo przyzwoitą miną, a obok niego... kapitan. Należało mi pozostać bardzo spokojnie przyoknie, alem nie mogła. Powiedziałam sobie: Możebym nań spojrzała i spostrzegłby to. Zdjął mię strach i uciekłam w głąb salonu. Babunia zapytała: — Co ci to, Joasiu? — Nic, Babuniu. Jerzy, który siedział ze mną przy oknie, zawołał: — Wiesz, Joasiu, mnie