Strona:Nowelle (Halévy) 22.jpg

Ta strona została uwierzytelniona.

jej wpadł w oko jaki piękny oficer... rzekła babunia.
— Zaczerwieniłam się jak piwonia i odpowiadałam niecierpliwie, prawie gniewnie. Zaczynam mieć żal do tego pana, którego nie znam i niepoznam nigdy. Tak, mam do niego żal, bo mąci mi życie. Dla czego tak patrzył na mnie, w wagonie? Czemu przed mojemi oknami próbował konia? Dla czego parę dni temu, spostrzegłszy mnie, zaczął jechać stępo? Jeśli się spotkamy jeszcze kiedy, a poznam go, zaraz zacznę galopować... Niestety, mojej biednej Nelly jużby to z trudnością przyszło... starzeje się!.. To też papa kupi mi innego konia na urodziny. Chciałabym wiedzieć, czy to jego pułkownik będzie tu na obiedzie, we środę, 4-go czerwca.
Był to ostatni frazes buletynu z 27 go maja.
Przejrzała potem z dziesięć stronnic w kajeciku.
— Od 28-go maja do 3-go czerwca, nie ma nic o tobie... nic a nic...
— A tu... ani słówka o tobie!.. — odpowiedział mąż. — Ale bo też nie mieliśmy szczęścia widzieć się w ciągu tych ośmiu dni. Nie było mnie w Saint Germain... odjechaliśmy w dwudziestu oficerów z całej brygady, z generałem i z pułkownikami na manewra, pomiędzy Vernon i Rouen. Zabrałem był z sobą Jowisza i notatki moje z owego tygodnia spędzonego w podróży, są pełne pochwał dla nowego konia: Jowisz jest bez zarzutu.. silny, ognisty, i niepłochliwy... wczoraj pułkownik jeździł na nim i bardzo był zadowolony i t. d... 3-go czerwca, o 8-mej wieczór, powróciliśmy do Saint-Germain, a 4 go czer-