Strona:Nowelle (Halévy) 31.jpg

Ta strona została uwierzytelniona.

— Jakież-to było głupie z mojej strony! Poco mu to powiedziałam? Ale bo nic innego nie przychodziło mi do głowy... Z pomieszaniem mówiłam, co mi ślina przyniosła na język. — Mogę pani służyć koniem, który spodziewam się, że się pani podoba. — Dziękuję panu, ale pułkownik powiedział wczoraj, żeś pan bardzo przywiązany do swego konia, więcbym nie chciała.... — Doskonały jest koń i dla tego ośmielam się proponować go pani, ale dla mnie trochę za szczupły... mały ciężar będzie odpowiedniejszy ..
— Kłamał, bo pułkownik jeździł na tym koniu i bardzo mu się podobał... a kiedy pułkownika udźwignął... on niemało waży, ten pułkownik... To olbrzym! Mały ciężar będzie dla niego odpowiedniejszy. Jakież to miłe słówka i w jak delikatnej, przyzwoitej formie wypowiedziane! Trzeba dobrze wniknąć w ducha tego frazesu... Miało to znaczyć... „Pani jesteś powiewna i lekka jak piórko, jak ptaszek!... — Nasze zajęcie bywa czasem bardzo uciążliwe... dodał — u pani ten koń będzie szczęśliwszy. — Będzie szczęśliwszy u pani!! Słodko, prawie tkliwie wymówił te słowa. Był to delikatny sposób powiedzenia: — Niemożna nie być szczęśliwym przy pani. Wszyscy muszą być szczęśliwi, nawet konie!... Trudno sobie wyobrazić coś zręczniejszego, delikatniejszego!
Nagle, przerwała Joasia czytanie, mówiąc
— Więceś ty sobie nie zdawał sprawy z tych miluchnych słówek, coś mówił?
— Nie.