Strona:Nowelle (Halévy) 32.jpg

Ta strona została uwierzytelniona.

— Czyś przynajmniej naprawdę tak myślał?
— Myślałem tak, naprawdę.
— To główna rzecz... czytam dalej:
— A ja, zamiast podziękować, odpowiadam sucho: A więc... przyjmuję. Kiedyż będę mogła wypróbować konia? — Jużem go przyprowadził... jest tutaj... zostawię go... Może go pani zatrzymać tydzień cały, choćby i dwa, dla wyprobowania. Konia trzeba długo probować. — O, pan jesteś zbyt grzeczny. Jutro przejadę się na nim, a potem papa przyniesie panu odpowiedź. — Bądź pani łaskawą zatrzymać go przynajmniej dwa lub trzy dni, zanim się namyślisz. Wcale mi się nie da uczuć jego brak. — Niechajże i tak będzie... jestem panu bardzo wdzięczną...
— Wstaje, kłania się i chce wyjść.. Wtem mama powiada: — Ależ, Joasiu, zapominasz o ważnej rzeczy... o cenie konia...”
— Ach, ja mamę bardzo kocham, o, bardzo! ale przez ćwierć sekundy, nie dłużej... nienawidziłam ją! Jednakże mama miała słuszność; może ten koń wart cztery albo pięć tysięcy franków... W takim razie mój budżet nie pozwoliłby... Ale być zmuszoną mówić z nim o tej nieszczęsnej i nikczemnej kwestyi pieniężnej! byłam przerażona! Powiadam mu: — Ach, prawda, nie mówiliśmy jeszcze o cenie...
— Na szczęście, przyszedł mi w pomoc, mówiąc: O, to nie jest drogi koń. — Ale bo papa daje mi tylko trzy tysiące franków. — Trzy tysiące franków!... on nie jest wart tyle... Zapłaciłem za nie-