Strona:Nowelle (Halévy) 59.jpg

Ta strona została uwierzytelniona.

— Tak, mój panie, daję lekcye tańca, mam bardzo piękną praktykę w arystokracyi i w wyższym świecie finansowym. Nie mogę narzekać, jednakże muszę przyznać, ze dawniej szło lepiej... daleko lepiej... Taniec upada... tak, tak... taniec upada.
— Czy podobna!
— Zapewniam pana. Kobiety jeszcze się uczą tańczyć, ale mężczyźni wcale nie... Wcale nie. Karty, wyścigi, małe teatrzyki... oto co ich zajmuje. Jest to poczęści winą rządu.
— Jakim sposobem?
— Pan J. Ferry zreformował w ostatnich czasach program uniwersytecki; uczynił niektóre rzeczy obowiązującemi, np. języki żyjące. Nie mam mu tego za złe, bo studya nad językami żyjącemi są bardzo korzystne... ale... dla tańca nic nie zrobiono... chociaż właśnie taniec, przedewszystkiem, należało uczynić obowiązującym. W każdem liceum powinien być metr tańca, powinna być normalna szkoła tańca, egzamina i konkursy tańca... Powinny być zadawane ćwiczenia w tańcu, zarówno jak łacińskie i greckie. Taniec jest także językiem i językiem, którymby dobrze wychowany człowiek, powinien umieć mówić... A wiesz pan, co się dziś dzieje? Oto dają w dyplomacyi stanowiska młodzieńcom, którzy się mylą w figurach kadryla; nie są w stanie dwóch minut tańczyć walca. Sami czują, że ich edukacya jest niezupełną. Niedawno przyszedł do mnie pewien młodzieniec, mający podobno, wielką wartość po za tańcem. Został on właśnie mianowanym attaché przy jakiejś wielkiej ambasadzie. Jeszcze