Strona:Nowelle (Halévy) 70.jpg

Ta strona została uwierzytelniona.

— Rzeczpospolita paryzka, tyle warta, co rzeczpospolita w Tours; powiedział trzeci. Jeżeli mamy rzeczpospolitę we Francyi, nie jest nią rzeczpospolita pana Gambetty, ani rzeczpospolita pana Juliusza Favre.
— A więc czyja?
— Rzeczpospolita pana Thiersa....
Tu zaczęli się na dobre kłócić, okropnie rozczerwienieni, krzyczeli z całej siły i machali rękami. Dysputa o trzech monarchiach, była daleko milszą niż o rzeczpospolitych.
Ci panowie, tak się urządzili, iż w ciągu wieczoru, każdemu z nich udało się szepnąć mi do ucha:
— Nie słuchaj pan, powiedział pierwszy, tego stronnika rządu paryzkiego. Jest to adwokat, przybył tu z misyą od pana Favre’a, otóż rozumiesz pan... Ponieważ grubo jest płatny, chciałby go podtrzymać.
— Nie słuchaj pan, rzekł drugi, tego stronnika przyszłej rzeczypospolitej pana Thiersa. Jest to tylko zamaskowany monarchista, orleanista i nic więcej.
— Nie słuchaj pan, odezwał się nakoniec trzeci, tego stronnika rzeczypospolitej z Tours... Jest to jegomość, przybyły tu z polecenia tego rządu, aby zaciągnąć pożyczkę. Ponieważ spodziewa się przytem dużo zarobić...
Jeżeli umiem liczyć, mam przed sobą rządy: trzech monarchij i trzech rzeczypospolitych.

Londyn, 6 grudnia 1870.

Zdaje mi się, że Jego Ekscelencya pan von Bernstoff, ambasador pruski w Anglii, żartuje sobie ze