Strona:Nowy Nick Carter -02- Skradziony król.pdf/38

Ta strona została skorygowana.

ziemią, wydawała matowy dźwięk. Oczy detektywa zwolna oswajały się z ciemnością.
Nagle uszu jego doszedł cichy szmer... A może mylił się. Która mogła być godzina? Nie pamiętał, czy nakręcił zegarek, a w ciemności orjentować się w czasie jest bardzo trudno.
Gdy sięgnął po zegarek, zaszeleściło coś znowu. Tym razem słyszał zupełnie wyraźnie. Szmer zbliżał się. Wytężał wzrok, ale nie mógł jeszcze nic dojrzeć. Ciemność była dokoła nieprzenikniona. Czuł jednak, że ktoś znajdował się w pobliżu. Miał już zamiar zapalić zapałkę, ale bał się zdradzić przed czasem ze swą obecnością. Przeciwników mogło być kilku.
Nagle ukazała się cieniutka smuga słabego światła. Oświetliła ona granitowy filar, na którym zamajaczyła czyjaś ręka, uzbrojona w żelazną pałeczkę.
Nick Carter wypadł ze swego ukrycia, skoczył w kierunku światła, pochwycił wyciągniętą rękę, wyrwała mu się, runął więc całym ciężarem swego ciała na przeciwnika, którego przeczuwał raczej, niż widział w ciemnościach. Za chwilę dwa ciała zwarły się ze sobą i runęły na ziemię.
Zawrzała walka. Nick Carter miał przewagę atakującego, ale przeciwnik jego był zręczniejszy. Jak węgorz wyślizgiwał się z otaczających go ramion. Gdyby było widno, Nick Carter mógłby był zastosować którykolwiek z niechybnych chwytów japońskiego dżu-dzitsu. Nagle uderzył głową o granitowy filar. Poczuł gwał-