Strona:Nowy Nick Carter -02- Skradziony król.pdf/40

Ta strona została skorygowana.

mywania jego rany, a zabieg ten zwolna przywrócił mu przytomność. Zemdlony powiódł dokoła oczyma.
— Dobrze ci jest w tych mankietach, z gryzącą ironją zwrócił się doń detektyw. Nie spodziewałeś się, że mnie tu spotkasz.
Ranny mruczał coś pod nosem. Nick Carter ciągnął dalej: — Tymczasem pozostawię cię w spokoju. Musisz mi tylko powiedzieć, kto to jest Balma.
Ranny wzdrygnął się. Lęk odbił się w jego oczach
— Mów prędko, bo muszę odejść.
Ranny pokręcił głową.
— Dobrze. Nie chcesz mi odpowiadać. W takim razie sam poszukam Balmy. Ciebie pozostawiam tutaj, gdyż tutaj będziesz najbezpieczniejszy. Jeden dzień wytrzymasz. Nawet dwa. Illirja nie jest tak wielka, abym nie miał odszukać Balmy. Do widzenia. Mam nadzieję, że nie będziesz się tu nudził.
Oddalał się wolno. Zatrzymało go wołanie rannego:
— Na litość boską, nie pozostawiaj mnie tu samego. Powiem już wszystko.
Nick Carter zawrócił i rzekł:
— Tak, mój drogi, to będzie dla ciebie najlepsze. A więc zaczynaj.
Ranny rozpoczął swą spowiedź. Detektyw słuchał go z zapartym oddechem. Miotał nim gniew i wstręt. — A łotry! syczał co chwila. Odpokutujecie za to wszystko.