Strona:Nowy Nick Carter -11- Bezbarwne żyjątka.pdf/17

Ta strona została uwierzytelniona.

kpinki ze strony prasy. A jednak proponowaną przezemnie pomoc pogardliwie odrzucił...
Wtem zadzwonił dzwonek przy drzwiach i nagle we drzwiach stanął sam pan inspektor Rigolo we własnej osobie.
— Od kilku dni szukam pana wszędzie — zawołał zdyszany skutkiem szybkiego wchodzenia po schodach.
— Czemu mam przypisać tę niezwykłą tęsknotę za mą skromną osobą? — z lekką ironją spytał Carter.
— Pan wie dobrze — ta przeklęta sprawa żyć mi nie daje — przed paroma dniami pan mi wspominał, że pan zainteresowałby się nią chętnie... Drogi panie, niechżeż pan ją weźmie w swoje ręce, może nareszcie ruszymy z tej przeraźliwej martwoty!
— Przyszła koza do woza — pomyślał w duchu Nick Carter, głośno zaś rzekł: Interesuję się tem zabójstwem w dalszym ciągu — —
— To znaczy, że pan się zgadza! — zawołał uradowany inspektor — bo co do mnie, mówiąc szczerze, jestem ciemny, jak tabaka w rogu, nie natrafiłem jeszcze absolutnie na żadne ślady!
— Absolutnie żadne? To chyba niemożli-

15