Strona:Nowy Nick Carter -11- Bezbarwne żyjątka.pdf/31

Ta strona została uwierzytelniona.

Pójdę sprawdzić, czy słuszne — poczekajcie na mnie tymczasem przed sklepem.
Istotnie, uwaga policjanta nie była pozbawiona słuszności — człowiek stojący za ladą miał wyraz twarzy chytry i okrutny zarazem.
— Czy zastałem pana Leblanc? — spytał Nick Carter.
— Pan Leblanc wyjechał — mruknął niechętny głos z za lady.
— A, to bardzo dziwne... Pan Leblanc obiecał mi lekki zarobek, żebym tylko ze sobą forsę przywiózł — mam trochę grosza, a jego niema — nieładnie, nieładnie... — mówił detektyw z pozorną dobrodusznością zasobnego wieśniaka.
— No, to się może jakoś da zrobić — odparł tamten i błysk niepohamowanej chciwości przemknął po nieufnej twarzy.
Nick Carter nachylił się nad ladą i szepnął porozumiewawczo:
— „Król Midas“!
— Ach, tak!... Niestety, pan Leblanc musiał wyjechać...
— Kiedyż to wyjechał?
— Koło 13-ego, 14-ego maja...

29