chylony nad szkiełkiem mikroskopu — i ręczę za zgodność!...
A więc i drugi punkt odpowiada podejrzeniom...
Przy dalszem badaniu panowie spostrzegli na otynkowanej ścianie piwnicy czarne plamy.
— Może pan nam powie, co to jest, panie Giugnal? — spytał Rigolo.
— Ach, wiem, że panowie będą wysnuwali Bóg wie co na ten temat — szarpnął się ze złością szczwany ptaszek — powiem więc odrazu prawdę: to są plamy krwi — tak, krwi — niekażdy w Paryżu może sobie pozwolić na pieczeń z królika — są tacy, którzy muszą się zadowolnić pieczenią z kocura... Kot padł wczoraj ofiarą mego głodu.
— Dziwny to kot — powoli, z rozwagą powiedział Carter, przypatrując się zbliska poplamionej ścianie — i zdjął ze ściany przylepione długie ciemne włosy.
I oświetlając sobie drogę lampką podręczną, Carter szedł wciąż dalej, błądził po zawiłym labiryncie ślimakowato skręconej piwnicy. Wtem potknął się — w dół prowadziły jeszcze trzy schodki — odzyskując równowagę, zeszedł po