Ale kwitnący dokoła Edenu żywopłot z malw, maków, nasturcji i słoneczników, nie chroni izolowanych od reszty świata jego mieszkańców od najazdu mocy piekielnych. I w to rajskie ustronie, wałem ochronnym ta’{ ściśle od gromadzkiego życia odcięte, w tę zaczarowaną wyspę Robinsona czy Prospera, mącąc brutalnie błogą jej ciszę, wtargnęły krwawe wieści z pobojowisk, głuche odgłosy współczesnej gigantomachji. Nie jakoby huragan wojenny grozą bezpośrednio odczutej i doznanej klęski wdarł się do wnętrza zagrody, lub zgoła, jakoby jej budowniczy i gazda i sercem czy duchem dał się bezpośrednio wciągnąć i pochłonąć wirom rozszalałych, wichrów, spuszczonych, jak psy wściekłe ze smyczy. Wśród powszechnego zamętu i rozgromu na tym podhalańskim spłachciu ziemi, zdołano zachować w domowem zaciszu spokój niezachwianej ataraksji i ścisłą jakby neutralność. I nie jakoby ambrozyjską harmonję poezji tu przeżytej miały do dna samego wzburzyć i zatruć męty. Przyćmiły ją zaledwo tylko j zmroczyły dysonanse: od kilku kropel goryczy, na chwilę tylko mętnieje napój w puharze, zanim męty opadną na dno. Ale jasna i czysta linja książki łamie się przez to i psuje, a jej ornament pewną dotąd kreślony ręką, chwieje się i wypacza. W obrazie świata, w którym wszystko przybrało niezmienny stan skamieniałego spoczynku, nad którego stałą równowagą statyczną zda się czuwać sama wieczność, postawiona na straży fakt tak niespodziany i nowy, O dynamice tak potężnej i ustalony porządek rzeczy druzgocący, jak wojna, właściwego pomieszczenia oczywista znaleźć nie może. Wyczuć też nie trudno, jak się poeta z nim boryka i zmaga, aby go odpowiednio przyprawiwszy, w wąskie ramy wyznaczonego sobie z góry stylu prymitywnej prostoty wcisnąć i jak mu przy tem nieraz ciężko uniknąć niebezpieczeństwa sztucznej stylizacji.
Gdzie człowiek i czyn człowieka całkowicie zniknął
Strona:Nowy Przegląd Literatury i Sztuki 1920 nr 1.djvu/118
Ta strona została przepisana.