Strona:Nowy Przegląd Literatury i Sztuki 1920 nr 1.djvu/133

Ta strona została skorygowana.

małej skorupy lub któremu pancerz dotychczasowy stał się z biegiem czasu za ciasny, szuka — ma się rozumieć — możności jaknajrychlejszego poprawienia swego niewygodnego bytu i osiąga swój cel, wyszczypując mniejszych i słabszych współbraci ze skorup przynależnych, co mu się tem lepiej udaje, im większa jest dysproporcja pomiędzy ciałem a skorupą przeciwnika. Tem łatwiej można bowiem wówczas sięgnąć w walce bratniej jedną z twardych nożyc poza grzbiet przeciwnika i dotrzeć do nagiego spiralnego zadu, szczypiąc ofiarę bez miłosierdzia. W podobnie niemiły sposób eksmitowany lokator konchy ślimaczej porzucić musi swoją skorupę i w całej swej bezbronnej różowości ukazuje się oczom raków-współobywateli. Jego zachowanie w tej widocznie nader przykrej i żenującej sytuacji zdradza najwyższy stopień. niepokoju i bezradności, ustępujący jedynie z chwilą znalezienia nowej skorupy lub słabszego współbrata, któremu można przemocą ochronną konchę odebrać.
Dziwna rzecz, jak w tym drobnym epizodzie z tajemniczych głębi Morza Północnego, zwanego również Niemieckiem, powtarza się w sposób naiwno-zwierzęcy coś z owej odwiecznej, tak umiejętnie ukrywanej problematyki niemieckiej, króra w chwilach przełomowych dziejów Europy wychodziła niejednokrotnie na jaw. Dusza niemiecka, żyjąca, jak w skorupie ochronnej, w pewnego rodzaju kunsztownych rusztowaniach, zmienianych i przebudowywanych misternie, stosownie do warunków i okoliczności, ukazuje się w pewnych krytycznych momentach w swej nienaruszonej żadną ewolucją historyczną prymitywnej nagości i zadziwia nas swojem szczerem barbarzyństwem, przypominającem świadectwo Tacyta i menumentalne sagi o wikingach islandzkich. Niemcy sami tę osobliwość duchową ujęli w symbol narodowy „der deutsche Michel“, a potwierdza ją nawet jeden z najkulturalniejszych europejczyków niemieckiego pochodzenia,