wożytnych Niemiec, upojona snami o władztwie nad światem, wyrzekłszy się z pogardliwym giestem faustowskich zapasów, Szyllerowskiego: „Seid umschlungen Millionen“, djonizyjskiego upojenia życiem i jasnowidzącej wrażliwości romantyków, budziła się tylko, aby bluznąć bolesnym cezaryzmem Franka Wedekinda, ironją Ryszarda Dehmla, który obdarzył niemieckiego Michałka żydowską Beatrice,[1] chichotem clownowskim Scheerbarta, a już niekiedy zaledwie snuły się jej pieśni tak gwiezdne, jak wizje kosmiczne Alfreda Momberta, jak arcykapłańskie całopalenia Stefana George, wyznania rzewne Jerzego Marji Rilcke, głębokie uświadomienia Schlafa, lub owa tęczowa z tysiącoletniego tragizmu wytrysła gra italsko-germańska, która od czasów Gotfrieda Kellera i Arnolda Boecklina, znalazła nowy, znamienny wyraz w twórczości Waltera Calé i Rycardy Huch.
Siłą konstruktorów jest wirtuozostwo w opanowaniu materji, wszelkiego rodzaju technika mechaniczna i logiczna, wszelkiego rodzaju chemja, klasyfikacja, biurokratyzm i militaryzm. W militaryzmie pruskim atoli objawia się nam coś więcej jeszcze, niż samo wirtuozostwo i umiejętność techniczna: Tutaj dusza wojownicza teutońska, o której już Tacyt w swej klasycznej „Germanji“ powiada, że „łatwiej namówić ich do zaczepki nieprzyjaciół i na sławę ciała, jak do uprawy roli i oczekiwania żniwa“, objawia się oczom naszym bez żadnych osłonek, taż sama dusza, której wyznania bezwzględne wśród łun wojny światowej taką nas napełniały grozą.
Przy ocenie życia umysłowego narodu, badacz-sprawozdawca szuka zazwyczaj dokumentów śród najprzedniejszych przedstawicieli nacjonalnych. Niechaj mi wolno będzie, ze względu na okres miniony ogólnego
- ↑ W dramacie symbolicznym: „Michel Michael“.