związać chwilę poczęcia i wykonania jest bądź co bądź istotnem parciem czasów do bezpośredniego wyrazu.
Z natury rzeczy przyjdzie nam z czasem omówić futuryzm i jego współbrać, a nawet już dziatwę, źródłowo i rzeczowo. Tam też podamy przykłady niejednych dziwactw, mistyfikacji, czy też na zimno obliczonych kuglarstw. Dziś pomieszczamy kilka utworów, które przemówią za siebie same, nawet bez „izmowej“ doczepki.
W dziale twórczym za pierwsze zręby posłużyły tu utwory pisarzy uznanych — i uznanych już ich środków artystycznych; nie znaczy to bynajmniej, byśmy z tego materjału wyłącznie, lub bodaj tylko w znacznej mierze, budować pragnęli. Sądzimy jednak, że prace podpisane temi imionami są chyba najlepszą podwaliną rzetelności, na której, daj Boże, oby się wsparły najbliższe dążenia twórcze w mowie polskiej.
W dziale krytycznym brak recenzji bieżących, zwłaszcza negatywnych, uderzy niemile pewnych czytelników z literatury, a zwłaszcza z jej okola. Radzibyśmy czytelników takich zniechęcić tu na samym wstępie zapewnieniem, iż wyczerpujące recenzje o pracach miernych, lub zgoła tylko rutynicznych uważamy za niemniej jałowe od niepotrzebnie omawianych utworów. Krytyka wczuwająca się do dna rzeczy, żywa tętnem twórczem, w swoim zakresie zagadnień ogólnych konstruktywna i syntetyzująca, leżeć nam będzie bardziej na sercu od obowiązkowych jakoby recenzji.