łości i w możliwie nieskazitelnej szacie językowej — i to teraz właśnie, kiedy na nas pomorszczyzna wieje...
W następnym (II-gim) zeszycie Nowego Przeglądu rozpoczynamy jeden z najlepszych utworów Conrada i bodaj czy nie najwybitniejszą dziś powieść morską: „Murzyn z załogi „Narcyza“. Nastąpi po niej krótki „Tajfun“, oraz, nie powieściowe jut, lecz nie mniej cenne: Zwierciadło morza[1].
Działu spraw bieżących naszej kultury duchowej nie pragnęliśmy rozpoczynać od naszych jeno mniemań, zanim jakikolwiek plon pracy nie uzasadni stanowiska i dążeń naszych. Mimo to, jest wiele spraw bieżących, które domagają się jaknajrychlejszego omówienia.
Przedewszystkiem nagląca sprawa zaprowadzenia wreszcie ładu i określonych atrybucji w Ministerjum (czy też Urzędzie) Sztuki, rzecz, którą rząd poprostu zawiesił na kołku. Dopókiż ma tam panować, nie prowizorjum nawet, lecz inercyjne jut tylko trwanie, które stawia wprost pytajnik nad celowością instytucji samej? Rzeczą nie mniej pilną jest bezwzględnie rzetelne przyjrzenie się, t. z. „związkom artystycznym“ oraz ich dotychczasowym wpływom na duchowy i artystyczny poziom „zorganizowanych“.
Ta nurtująca dziś potrzeba zjazdów haukowych i artystycznych o ile nie jest bezpośrednią filjacją skądinąd, rodzi się z najbardziej ponurego niepokoju o przyszłość naszej kultury duchowej — śród powolnej, lecz konsekwentnej pauperyzacji, wyczerpania i doprowadzenia w końcu do całkowitej może bezpłodności — tej warstwy intelektualnej, która jest polskiego ducha przedstawicielką i kierownicą.
- ↑ O ile nawał innego materjału nie pozwoliłby umieścić w N. P. tych dwuch ostatnich utworów, ukażą się one — wcielone w możliwie pełne wydanie przekładów Conrada — nakładem Instytutu Wydawniczego „Biblioteka polska“. Powieści tego autora, jak i wszystkie zresztą europejskie, stawały się ofiarą dorywczych, rabunkowych i wysoce niedbałych tłumaczeń, które tutaj zignorować wręcz musimy. Być może, że nawet i „Murzyn“ był gdzieś tam tłumaczony.