Strona:Nowy Przegląd Literatury i Sztuki 1920 nr 1.djvu/19

Ta strona została uwierzytelniona.

gdy się z jego kołowrota
nowa, złota
snuje nić,
tylko kpić z was, tylko drwić,
a wszelako gniew mną miota,
może nawet ból i żal,
że tak chełpić się lubicie,
iż umiecie patrzeć w dal,
a patrzycie w ciemną noc!
Wy, z rozumu swego proc
puszczający, o, nie kule,
jeno jakiś piasek mnogi,
który spada wam pod nogi!
Wy, tak czule
grzebiący się w własnym mule,
własnych celów omamiacze,
przerabiacze
na swój sposób wszelkich prawd,
jeśli prawd tych święta moc
do drzwi waszych zakołacze
i wy wpuścić ją musicie —
nie, że wiecie,
iż to wasze nędzne gnicie
jest jak śmiecie —
o, jak bagno, w którem grzęźnie
życia wóz
i na twarde świata drogi
wyjść nie może
w tym oporze
błota, trawska, trzcin i łóz,
tylko z lęku, tylko z trwogi,
iż daremny opór wasz
albo zbytnio wstrząśnie wami,
lub zawiedzie was pod straż
dni, iż idą i iść będą
bezlitośnie