Strona:Nowy Przegląd Literatury i Sztuki 1920 nr 1.djvu/25

Ta strona została uwierzytelniona.

Tak się dzisiaj oto święci:
dawniej, dawniej,
za ginącej już pamięci,
różni, sprośni Marchołtowie,
sprośni, panie, lecz zabawni,
przed królewskie szli się trony
swą mądrością w grubej głowie
popisywać, zawezwani,
a dziś Króle Salomony
nieproszeni...
MARCHOŁT. Jak to piecze,
jak to rani!
Ale jednak, mój ty — człecze,
czy nie człecze, wyznać muszę:
Król Salomon już jest w ciupie
swoją mądrość, panie, chrupie,
swą mądrością w piecu pali,
bo mu drewien...
KTOŚ. Dali, dali
albo dadzą!
Zresztą inni pozostali,
co się władzą
dzieląc z swymi
poddanymi,
jak przystało
na tych mędrców, którzy ciało...
MARCHOŁT. Ja na duszę ludzką dybię
i nie chybię...
KTOŚ. Chybisz wasan, bo w swym trybie,
w swem pędzeniu oszalałem
mądrość twoja nie pamięta,
że jest — ziemia obok nieba,
że na wieki jest sprzągnięta
dusza z ciałem
i że liczyć się potrzeba...