Strona:Nowy Przegląd Literatury i Sztuki 1920 nr 1.djvu/93

Ta strona została przepisana.

kich stron od kupców, marynarzy, caperów, podróżników, adventurerów i cudzoziemców napływających do nowej rnetropolji świata, kojarzył się w mózgu szekspirowskim ściśle z kultem nabożnym dla tej przemądrej lady z Wind soru, w której ręku spoczęło i berło Kartuta i trójząb Posejdona. Mocno autokratyczny a jednak tak fortunny i pełen niebywałych w dziejach sukcesów regiment krć lowej, wzmocnił w nim jeszcze ugruntowany już z lektu ry dziejów ojczystych pogląd o nieomylności i nietykal ności monarchicznego systemu.
Tymczasem jednak o uszy Szekspira zaczęły obijać się jakieś głuche wieści, jakieś niejasne wiadomości o prą dach podmywających fundamenty tronów w Europie, o jakichś państwach i krainach, w których kompetencja jedynowładców jest ograniczoną, o jakichś uczonych mężach, którzy odmawiają boskiej genezy majestatowi królewskiemu, o jakichś narodach, które same na convocatiach politycznych obierają sobie panującego. Wstrząsnąć nim musiał do głębi zapewne spisek Roberta Essexa przeciw królowej, gdyż bogata imaginacja wysnuwała już przed nim obraz drogiej Anglii, pozbawionej np. takiej monar chini na tronie, jak Elżbieta a oddanej na pastwę wojny domowej. Być może, że wazniejszych szczegółów o no wych monarchomachach z kontynentu udzielił mu łaskawie sir Filip Sidney, który studjował ustrój republikański u źródła, t. j. w upadającej Wenecji dożów, być może, że opowiadał mu coś szczegółowszego o tem jeden z po dróżników po... Wschodniej Europie, sir Fynes Morrison..., nie jest wykluczonem, że znakomity już autor, którego tak komplementował sam Francis Meres, zetknął się tej osobiście z Jerzym Carrewem, specjalnym delegatem Anglji do Gdańska, być też może, że pożeraczowi foliałów wpadła w ręce któraś z licznych książek zwalczających tę zara zę republikańską, wiejącą z przeklętego kontynentu. Nie bezpieczeństwo tego obłędu monarchomachicznego musiało już być dość wielkie, skoro w Oxfordzie odbyła