i powagi swej, korona królewska Polski stała się łupem najezdców, co ziemię naszą zagrabili. Nie ma Polski, tylko naród został rozdarty, i nękany przez rządy pruskie i rosyjskie.
Stało się to, bo i błędy nasze były wielkie, a nie tylko czyny, bośmy marnili dary Boże, bośmy nie umieli: „dobrymi czynami samych zbawić siebie“, jak mówi ów wielki poeta Krasiński; bośmy nie mieli dość silnej woli, aby wielkość ojczyzny uszanować, utrzymać. „Oniby to mogli mieć, ale oni nie chcą chcieć“, powiedział o nas inny poeta, niedawno zmarły, Wyspiański.
I tak to było, że ogarniało naród dziwne zaślepienie, które w nim łamało dobrą wolę, zaciemniało jasną myśl przodków, zagłuszało sumienie, sprawiało zamęt; wytwarzało rozterki, spory, kłótnie, bezrząd, aż legł naród bezsilnie i zdeptali go zaborcy.
Nie pomagały upomnienia, przestrogi, groźby tych, co sumienie zachowali nie zbałamucone, co rozum mieli trzeźwy, co miłością bezgraniczną ukochali naród i ojczyznę, co przewidywali straszne następstwa narodowych błędów.
Jeżeli owe upomnienia, przestrogi i nauki, nie zaradziły temu, aby naród zawrócił z błędnej drogi, nie zaradziły niemocy, w którą Polska popadła, nie zaradziły rozbiorowi jej przez obcych, toć niechaj dziś zaradzą niedoli naszej, niechaj dziś
Strona:O życiu, dziełach i zasługach Ks. Piotra Skargi.djvu/06
Ta strona została uwierzytelniona.