przemowę, w której wyjaśnia, że tę książkę napisał, aby się młodzi „naprzód cnotom, a potem powinnościom swym przypatrywali, z czego snadnie bojaźń Boża mnożyć się może, która jest, jako Salomon napisał, początkiem każdej mądrości“. Po przemowie do Chodkiewicza, następuje wiersz: „Do szacunkarza cudzych spraw“, czyli do krytyka. Poeta wzywa do sumiennej oceny swojego dzieła.
»Nie szacujże, mój bracie, jeno co jest prawda,
A pochlebstwo z zazdrością, niech idzie do diabła«.
Potem zwraca się „do tego, co czyść (czytać) ma“ i podaje jakoby treść dzieła, przyczem prosi o wyrozumniałość.
Następuje rozmowa Rzeczypospolitej z Prywatem. Ów „prywat“ ma oznaczać gonienie za własną korzyścią, choćby z krzywdą narodu, ze szkodą sprawy publicznej. Rzeczpospolita użala się na swoją niedolę i upatruje przyczynę złego w „prywacie“. On przyznaje, że ludzie nawykli do tego, iż „każdy garnie ksobie“, że „o swe pożytki wszyscy się starają“, ale też upewnia, że będzie lepiej, skoro się ludzie dobrymi przykładami poprawią. Dlatego to należy dzisiejszemu pokoleniu ukazać cnoty i dobre postępki zacnych mężów dawniejszych czasów. Wmięszał się w rozmowę, głośny i słynny z dowcipu i rozumu dworzanin królewski, Stańczyk i ubolewa, że naród „łakomstwo marne poślepiło“, na co Rzeczpospolita wypowiada życzenie, aby:
»... takich Stańczyków było jeszcze wiele,
Coby plewli obłudność, to wszeteczne ziele,
A prawdę świętą ludziom przed oczy miotali«.