Był skromnym; zawsze się do tego przyznawał, że nauki mu niedostaje. Może to i przez skromność na dziełach się nie podpisywał, jeno zwykle portret swój dodawał.
Z portretów widać, że to był człek silny, barczysty, o twarzy wielkiej, spokojnej. Czoło miał wysokie, oczy bystre, mądre, a poczciwe.
Przez to, że się nie podpisywał, wiele jego dzieł zaginęło, a są też i takie, które inni napisali, a za Rejowe uchodzą.
Tak pisał, takim był. Cenili go współcześni i powtarzali:
»Rej bowiem, jako mówią, Ty nam w Polsce wodzisz,
W naszym polskim języku Ty nam przodem chodzisz«.
Za to też, że w naszym polskim języku szedł przodem, że go do książek wprowadził, że naród do czytania ksiąg polskich nakłonił, że nas do pobożności, do bogobojności zachęcał, że złe upatrywał w zatracie wiary, że nam przypominał, iż „Łzy Chrystusa pobiją nas“, jeżeli o miłości chrześcijańskiej zapominać będziemy; za to, że nam w spuściźnie przekazał wizerunek ówczesnej Polski, ówczesnego życia, że w dziełach jego, jak w źwieciedle widzimy praojców z wieku szesnastego, — za to go czcimy, za to pamięć jego przechowujemy. A że za przykładem wielu innych odpadł od wiary ojców, że jak tysiące szlachty ówczesnej, Kalwinem został, że Kościół i duchowieństwo zaczepiał wedle ówczesnej mody, to Bóg go już dawno osądził.
W historyi piśmiennictwa narodowego będzie miał na wieki miejsce poważne, wydatne, a na przedzie,