Nauczycielem klasy ósmej był pan Haranger, wysoki, okazały mężczyzna, z długą brodą, nadzwyczaj miły w obejściu i dobrotliwy. Jesień i zima przeszła spokojnie, bez chorób i przygód, wśród pracy nieustannej, lecz nie tak już uciążliwej i forsownej po opanowaniu języka francuskiego i wdrożeniu się w system szkolny liceum Montaigne’a. Zahartowany w czasie lata, Adaś, na wzór kolegów, chodził z obnażonemi nogami, w lekkiej pelerynce, tylko szyję i nos, stosownie do mody, obowiązującej w liceum, chowając w obfity i ciepły cachez-nez. Wynikiem pracy były obiedwie pochwalne Tableau d’honneur, a nawet wypisanie nazwiska w przedsionku liceum na tablicy odznaczonych. W tym roku szkolnym uczęszczał prawie co niedziela na zabawy z dziećmi polskimi do „Biura pracy“, założonego świeżo w celu jednoczenia kolonii polskiej i przeciwdziałania wynaradawianiu się dzieci, — bywał w teatrach i na koncertach, na zabawach i w operze paryskiej, gdzie jednak podczas „Tristana i Izoldy“ sromotnie zasnął. Za to na pewnym dziecięcym balu kostyumowym, w przebraniu za generała Józefa Sułkowskiego uzyskał wyróżnienie. Stara już przyjaźń z Pailletem zamieniła się na zupełne braterstwo. Z profesorem Harangerem był w jaknajlepszej komitywie, otrzymywał od niego pochlebne wyrazy uznania za pracowitość, posłuszeństwo, grzeczność i dobre sprawowanie się, a przy końcu roku szkolnego własnoręczny sztych nauczyciela, który był niepoślednim artystą miedziorytnikiem, z napisem na egzemplarzu avant la lettre: „A Adam Żeromski souvenir de la huitième Haranger“. Na wiosnę Adaś przedsiębrał wycieczki do Fontennebleau, Chantilly, Chaville i t. d., gdzie mógł zażyć spaceru w wielkich lasach. Na czas wakacyjny wyruszył w inną stronę, na południowy zachód Francyi, do miejscowości Saint-Palais-sur-mer, położonej w sąsiedztwie miasta Royan, przy ujściu Girondy do oceanu. Jest to miejscowość mało znana, nowo powstająca, z niewielką plażą w skalistej zatoce. Dalej na północ od niej ciągnęły się ogromne, na przestrzeni kilkunastu kilometrów piaski Grande-Côte wzdłuż wielkiego lasu sosnowego, który zasadzono na piaskach departamentu Charante Infericure za czasów i z rozkazu Napoleona pierwszego. Rzeka Gironda, wynosząc swe obfite wody z głębi gór i z dalekich lądów spotyka się w szerokiem swem ujściu z przypływami oceanu, to też powstają tam nadzwyczajne korowody prądów, które po odejściu przypływu zostawiają na wybrzeżu wciąż nowe, co dzień odmienne wzgórza piasków, ławic i grzbietów. Częstokroć w nocy huk oceanu podobny jest do grzmotu. Adaś cieszył się widokami i wciąż obserwował nad morzem najrozmaitsze jeno fenomeny. Ćwiczenia artyleryjskie, gdy działa morskie na odległość kilkunastu
Strona:O Adamie Żeromskim wspomnienie.djvu/033
Ta strona została uwierzytelniona.