Strona:O Adamie Żeromskim wspomnienie.djvu/056

Ta strona została uwierzytelniona.

Wizyta dra Mieczysława Biernackiego, który przyjechał umyślnie. Sam na sam z nim w ogrodzie, gdy mówił o pięknych i rozumnych oczach Adasia, gdy się dziwił jego niezrównanym odpowiedziom i uwagom w rzeczach politycznych. A potem tamto słowo w uliczce pod czereśniami...

Odwiedziny dawnych przyjaciół z dzieciństwa, braci Arciszów, legionistów. Odwiedziny Władysława Daniłowskiego. Rozmowa Adasia o przyszłości...

Gdy stary domownik, Szczepan, pierwszy raz stanął nad leżakiem chorego i spojrzał na jego wychudłą twarz, zbladł i jęknął, jakby go kto w serce poraził. Trzeba go było na bok odprowadzić i nakazać milczenie, żeby chory nie domyślił się, jak bardzo źle wygląda. Ale ten biedny chory, gdy był, zdawało mu się, sam w chacie, szepnął samemu sobie:
— Niema już dla mnie ratunku!

Na tożeście tak cudnie porosły, bujne modrzewie, w jego oczach niegdyś sadzone, na tożeś tak się rozwinął, świerku niebieski, ulubiony, — małe cisy i tuje, sosny i jodły, — żeby do was na krześle ruchomem przyjeżdżał w gościnę, jak starzec! Teraz, gdy można było wstąpić do wojska, przypasać pałasz i twardym krokiem iść w bój na zjednoczenie ojczyzny, nogi ustać nie mogą, ręka bezwładna opada, a żebra bolą, wisząc nad próżnią, nad wielką w płucach raną! Iści się wreszcie niepodległość ojczyzny, dziś jutro nadejść może radosna wieść o złamaniu pruskiej potęgi... Chyżo, chyżo przychodź wieści! Taka to treść, taka treść zawierała się w tobie, szeleście liści topolowych! Łóżko jego w twym cieniu, przy stole kamiennym, gdzie miał śnić swe bujne dumy młode. Nie jego sny czarodziejskie siły junackiej w tym cieniu, na ławeczce kamiennej, jemu przeznaczonej, lecz niewysłowione cierpienie męczennika, straszliwy samotny smutek! To tedy oznaczał łoskot młota drewnianego w belki ścian, które się tak złowieszczo, nie wiedzieć czemu, niegdyś w sercu odbijało... W tem to właśnie miejscu, przy tej belce wezgłowie jego łóżka! W tem to właśnie miejscu jego głowa leży. Po to człowiek w trudzie, w mozole buduje dom, żeby pod jego dachem, u ściany głównej, syn boleść, żałość i zabicie duszy