Strona:O Adamie Żeromskim wspomnienie.djvu/060

Ta strona została uwierzytelniona.

Nabożeństwo. Wysoko na katafalku trumna Adasiowa. Potem ta otwarta jama, którą pracowicie, pracowicie zamurowuje mularz Pielak. Śpiew „Roty“ przez skautów nałęczowskich. Słowo pożegnania jednego z nich dla „miłego towarzysza od harcerstwa całej Polski.“ Tak oto, dokonało się.

Ktoregoś z następnych dni, gdym się wlókł przez nałęczowski park, dopędził mię p. Jackowski, tapicer, członek zarządu naszej szkoły i zaproponował w imieniu tego zarządu, żeby tę szkołę nazwać imieniem Adama Żeromskiego. Ach, przystałem! Tegoż dnia spisałem akt, iż oddaję własność gmachu przyszłemu rządowi polskiemu, skoro tylko rada zarządzająca uzna, iż chwila już jest stosowna, — oraz, że ta szkoła ma się nazawsze nazywać „Ochrona dla dzieci nałęczowskich imienia ś. p. Adama Żeromskiego.“

Ze wzgórza nad szkołą, obok drogi do Czasławic, widać ogród, chatę, ugór przeklęty, którego nie chciałbym już nigdy stopą dotykać, gdzie Adaś umarł, — szkołę, którą nazwano jego imieniem, — i cmentarz za kościołem, gdzie śpi na wieki. Patrz, w którą chcesz stronę, i, co chcesz, wybieraj dla oczu!

Chodziliśmy z Bolesławem Miklaszewskim po ogrodzie i wybieraliśmy drzewo, godne na krzyż dla Adasia, nim trwalszy wzniesiony będzie grobowiec nad jego mogiłą. Ścięty został świerk i kilkę akacyi. Ale żadne się nie nadało. Dopiero, gdy od swych prac wrócił wieczorem Jan Witkiewicz, wskazał, jako jedynie odpowiedni, konar wielkiej sokory, tej obok chaty. Było późno... Miałem coprędzej jechać. Z pola przywołano Szczepana. A biły wiatry i szły deszcze na jego jęczmień tuż na wzgórzu. Widziałem zdala, jak rzucił pilną robotę i, odprzągłszy konia od drabiniastego wozu, jechał przed chatę prostą rozworą. Oto prawdziwy przyjaciel na tej ziemi! Zzuł krypcie i wszedł boso na drabinę, opartą o wyniosłe konary. Począł rąbać siekierą odnogę, zwróconą w stronę chaty, prostą, w istocie, i strzelistą. Runął wielki konar, osypany kurzawą liści. Wnet go we dwu z Janem obrąbali i zbili prosty krzyż. Powieźliśmy ten krzyż siwym koniem Szczepanowym. Tam go z trudem podźwignęli nad Ada-