ich snu, nie dopuszczając się najmniejszego gwałtu, nie wznosząc nawet pieśni tryumfalnej. To są oswobodziciele a nie zdobywcy. Nieśmiertelna chwała władcom, którzy mogli dać światu przykład podobnego umiarkowania w zwycięstwie. Ileż zniewag mieli do pomszczenia! Ale oni nie wzięli Francuzów za jedno z tyranem który ich gniecie. Toteż zebrali już owoc swojej wielkoduszności. Mieszkańcy Paryża przyjęli ich tak, jakby byli naszemi prawdziwemi monarchami, jak królów Francyi, jak Burbonów. Ujrzymy ich niebawem: ich, potomków Henryka IV; Aleksander nam to przyrzekł; on pamięta, że kontrakt ślubny księstwa Angoulême złożony jest w archiwach rosyjskich. Przechował nam wiernie ostatni publiczny akt naszego pierwszego rządu; odniósł go nam, aby go dołączyć do skarbca naszych pergaminów, gdzie znowuż my zachowamy opowieść o jego wejściu do Paryża, jako jeden z największych i najchlubniejszych pomników historyi.
Strona:O Buonapartem i o Burbonach.djvu/103
Ta strona została przepisana.
79
O BUONAPARTEM I O BURBONACH