Strona:O Buonapartem i o Burbonach.djvu/11

Ta strona została przepisana.
IX
O BUONAPARTEM I O BURBONACH

widzi się już Francyi wyczerpanej, orzącej swą ziemię kobietami... Zapomina się że cała Francya jęczała pod jego tryumfami; zapomina się, że najlżejsza aluzja przeciw Bonapartemu w teatrze, która umknęła się cenzorom, ścigana była zaciekle; zapomina się, że lud, dwór, generałowie, ministrowie, najbliżsi Napoleona znużeni byli jego uciskiem i jego zdobyczami, znużeni tą partyą wciąż wygrywaną i wciąż podejmowaną na nowo, tą egzystencyą codziennie stawianą na kartę przez niemożność spoczynku...
„Podziw mój dla Buonapartego był zawsze wielki i szczery“... oto ciekawe wyznanie z ust autora broszury O Buonapartem i Burbonach, broszury w której Chateaubriand odsądza go od wszystkiego, nawet od talentów wodza i administratora... A jednak wyznanie to jest prawdą: zawsze, nawet w okresie najbardziej wrogich stosunków, pociągała Chateaubrianda do Napoleona jakaś tajemna sympatya. Nieszczęsna krew księcia d’Enghien była między niemi, i uniemożliwiała faktyczne pojednanie, ale któż jak nie ten poeta posiadający w rzadkim stopniu poczucie