Strona:O Buonapartem i o Burbonach.djvu/64

Ta strona została przepisana.
40
CHATEAUBRIAND

Klodwiga, który został jego królem. Wydać kraj na łup najazdu, czyż to nie jest zbrodnia największa, najbardziej nie do odpuszczenia? Patrzyliśmy, jak ginie, w naszych oczach, resztka naszych pokoleń; widzieliśmy gromady rekrutów, starych żołnierzy bladych i zmienionych, słaniających się pod ścianami domów. Ginęli, wyniszczeni wszelaką nędzą, ledwie mogąc utrzymać w dłoni oręż którym bronili ojczyzny, i żebrząc jałmużny drugą ręką; widzieliśmy Sekwanę obładowaną galarami, drogi zawalone wozami pełnemi rannych, którzy nie mieli nawet pierwszego opatrunku. Jeden z tych wozów, za którym można było iść śladem krwi, załamał się na bulwarze: wypadli zeń rekruci bez rąk, bez nóg, podziurawieni kulami, grotami lanc, krzycząc, jęcząc i błagając przechodniów aby ich dobili. Ci nieszczęśnicy, wyrwani z chaty nim doszli wieku męzkiego, pędzeni w swoich chłopskich czapkach i katanach na pole bitwy, postawieni, jako żer armatni w najniebezpieczniejszych