go króla, że imię jego jest zawsze jednem z najpiękniejszych we Francyi. Mówiłem już o trzech pokoleniach bohaterów, Ks. de Condé, księciu de Bourbon: niech Buonaparte wymieni trzeciego.
Nie wiem, czy potomność zdoła uwierzyć, iż tylu książąt z domu Burbonów pędziło dni na wygnaniu, odtrąconych przez ten lud który zawdzięczał im całą swą chwałę, mimo że niewinnych żadnej zbrodni, mimo że źródłem ich niedoli nie była tyrania ostatniego króla z ich rodu. Nie, przyszłość nie zdoła pojąć, żeśmy wygnali książąt tak dobrych, naszych współziomków, aby postawić na naszem czele cudzoziemca, najniegodziwszego z ludzi. Można, do pewnego stopnia, pojąć we Francyi republikę: w chwili szaleństwa, może lud zapragnąć zmienić formę swego rządu i nie chcieć najwyższej głowy; ale, jeżeli wracamy do monarchii, szczytem hańby i niedorzeczności jest tworzyć ją bez prawego władcy i sądzić że może istnieć bez niego. Niech zmieniają, jeżeli chcą, ustrój tej monar-
Strona:O Buonapartem i o Burbonach.djvu/84
Ta strona została przepisana.
60
CHATEAUBRIAND