Kiedyś zaufał w pogańskim rozumie,
Jam ci pokazał, że rozum nie starczy,
I wziąłem rozum, abyś się ukoił.
Kiedyś się zerwał do miecza i tarczy,
Jam w obec wrogów twoich cię rozbroił.
Abyś nie wierzył ni w rozum, ni w władzę
Ni w miecz, ni w zdradę: to ja ciebie sadzę,
Dziś na téj ziemi, gdzie straszno i ciemno,
Byś cudzych Bogów nie miewał przedemną,
Byś znał i o tém, że jam jest Jehowa,
Od słów stworzenia i Bożego słowa,
I że narody trzymam w mojém ręku,
W łasce i w karze, albo w dusznym lęku.
Przez ten lęk duszny droga do miłości,
I niech modlitwa wam tę drogę prości.“
I Bóg prawicę wszechmocną otworzył,
A jasny promień padł z ojcowskiéj ręki
Na ciemną ziemię modlitwy i męki
I cierpi naród na to, aby ożył.
A w miejscu oném, gdzie wśród puszczy ciemnéj
Strzelił ów promień stworzenia tajemny.
Ożyło gniazdo synogarlic ducha,
Bo nieprzejrzane są zrządzenia Boże.
I biedna ptaszka w miłości wygrucha,
Co cały naród wymówić nie może,
I temu daje świadectwo na ziemi,
Między obcemi i między swojemi,
Biedna ptaszyna zabłąkana w lesie,
Co gdzieś od Nieba dobre wieści niesie.
Z tego krótkiego, a tak ogólnego poglądu na prace literackie kobiet polskich, zaczerpnąć możemy wiary, że wielkim musi być geniusz naszego narodu, jeżeli powoławszy najznakomitszych